Strona główna

Pasja wg św. Jana

Oratorium na kameralny zespół wokalny, kwartet smyczkowy i fortepian elektryczny jako basso continuo

Słowo od kompozytora:

 

W lecie 2007 roku śpiewałem partię Jezusa w Pasji Gdańskiej wg św. Mateusza G. Ph. Telemanna na Festiwalu Muzyki Dawnej w Jarosławiu i na koncercie finałowym kursu Muzyki Dawnej w Valticach. Po tym doświadczeniu zapragnąłem napisać Pasję, która opowiadałaby o Męce Jezusa Chrystusa wykorzystując współczesne środki wyrazu, dysonansową, ekspresyjną harmonię, śpiew ubogacony wiedzą o dawnych technikach wokalnych i skalach greckich, z wykorzystaniem fortepianu w dużej mierze grającego gęstą (również z inspiracji jazzowej wynikającą) harmonią. Jednak z użyciem formy wynikającej z tradycji, z recitativami, ariosami, z udziałem kwintetu smyczkowego.

Mam przekonanie, że istnieje potrzeba opowiedzenia historii o Męce Jezusa Chrystusa z użyciem takich środków artystycznych. Dają one szanse podkreślenia niezwykłego bogactwa i dramatyzmu tej opowieści.

Po wielu rozmowach i konsultacjach w szczególności z osobami duchownymi i z potencjalnymi wykonawcami Pasji przystąpiłem do pracy i oto po kilku miesiącach kompozycja została ukończona. Ostatecznym bodźcem do zamknięcia prac nad Pasją było zamówienie ze strony Schola Gregoriana Silesiensis na wykonanie Pasji w ramach Festiwalu Trzech Pasji mającego miejsce we Wrocławiu wiosną 2008 roku.

Libretto Pasji to opis Męki Chrystusowej z ewangelii wg św. Jana wierny wersji obowiązującej dziś w Kościele Katolickim, czyli wziętej z lekcjonarza.

Budowa formalna pasji nawiązuje do formy barokowej. Większość partii ewangelisty to recitativy, gdzie basso continuo stanowi jednak fortepian Fendera w miejsce klawesynu. Smyczki akompaniują w ariosach Jezusa i podkreślają najbardziej dramatyczne momenty (szczególnie śpiewy Turby – tłumu). Turba śpiewa jednogłosowo, co daje swoistą ekspresję. Przy całej dysonansowej harmonii w kontraście są partie Jezusa, gdzie wracają konsonanse i dają poczucie pewności, spokoju, opanowania mimo całego dramatu zdarzeń.

Jest też tak, że wielką ekspresję można osiągnąć przez minimalistyczne środki. Starałem się wykorzystać to zjawisko zostawiając urywki śpiewu a capella i pisząc np. epilog tylko z akompaniamentem ostinatowym kontrabasu pizzicato, czy arię Jezusa z samą wiolonczelą.

Przewidywany czas trwania utworu to ok. 45 min. Jednak do tego dochodzi uwertura, intermezzo instrumentalne i czterogłosowe pieśni pasyjne a capella. Pieśni te stanowią przerywniki między częściami pasji będąc komentarzem i oddechem dla słuchacza. Tak jak chorały w Pasjach J.S. Bacha.

Pierwszymi wykonawcami Pasji byli śpiewacy zespołu wokalnego „Bornus Consort” doświadczeni w śpiewaniu muzyki dawnej i muzyki liturgicznej (w szczególności chorału gregoriańskiego). Zespół ten bierze udział również w projektach muzyki współczesnej, między innymi współpracując z orkiestrą kameralną „Camerata Vistula” prowadzoną przez prof. Andrzeja Wróbla.

Aparat wykonawczy to: minimum pięciu śpiewaków (bas, baryton, 2 tenorów, kontratenor), kwintet smyczkowy (dwoje skrzypiec, altówka, wiolonczela, kontrabas), fortepian.

Obsada najważniejszych partii wokalnych:

  • Ewangelista – tenor Robert Pożarski znakomicie poruszający się w technikach melizmatycznych i śpiewach liturgicznych
  • Jezus – bas Mirosław Borczyński współpracujący m. in. z Operą Kameralną
  • Piłat – baryton Robert Lawaty
  • Piotr – Paweł Szczyciński
  • Służąca – Barbara Sobolewska
  • Sługa, – tenor Marcin  Bornus- Szczyciński

Fortepian Fendera– kompozytor Stanisław Szczyciński

Utwór przeznaczony do wykonania w przestrzeni sakralnej.

Pasja wg św. Jana została nagrana na płycie CD i jest dostępna w ofercie Wydawnictwa Mikroklimat

Recenzje płyty CD Pasja wg św. Jana

      • Recenzja z Gościa Niedzielnego Czytaj

         

      • Recenzja z pisma HI-FI Muzyka Czytaj

        Stanisław Szczyciński

        Pasja według Świętego Jana

        Bornus Consort

        Camerata Vistula

        Mikroklimat 2009

         

        Interpretacja: 5

        Realizacja: 5

         

        Stanisław Szczyciński szukał „idiomu współczesnego muzycznego języka do opowiedzenia o męce Jezusa Chrystusa”. Zaczerpnął inspirację z dziedzin, w których jest aktywny – jako śpiewak (muzyka dawna), pianista (jazz i rozrywka) i kompozytor (muzyka chóralna, filmowa, piosenki). Fundament literacki znalazł w Biblii, w Ewangelii Janowej, ale to mu nie wystarczyło. Napisał więc sam teksty sześciu pieśni, które włączył do utworu.

        Powstało dzieło autorskie, jednak dość eklektyczne. Nie przekonałam się jeszcze do elektrycznego dźwięku pianina Fendera, natomiast za rewelacyjny uważam pomysł wprowadzenia kontrabasowego akompaniamentu pizzicato do sekwencji finałowej (Przebicie serca, Złożenie do grobu).

        Takich błyskotliwych pomysłów jest tutaj mnóstwo: melizmatyczne zakończenia kwestii Ewangelisty (neutralny emocjonalnie, świetny dykcyjnie Robert Pożarski), początek przesłuchania u Piłata (skupiony, surowy Robert Lawaty) w walcującym rytmie ¾, zaskakujące motywy melodii poszczególnych odcinków tekstu (zwłaszcza w partii tłumu, choćby okrzyki „Witaj królu żydowski”, „Ukrzyżuj”).

        Bardzo dobrze sprawdzają się przerywniki akcji – czterogłosowe pieśni do prostych, bezpretensjonalnych słów kompozytora. Wstrząsająco brzmi wers „On nie spełnił naszych nadziei”.

        Jezus u Szczycińskiego jest postacią serdeczną, ujmującą dobrocią, a to za sprawą kreacji wokalnej Mirosława Borczyńskiego i jego ciepłego barytonu. Klimat doloroso współtworzą dwa piękne fragmenty instrumentalne na kwartet smyczkowy.

        Hanna Milewska

    • Recenzja z portali RUAH i Liturgia.pl Czytaj

       

      Stanisław Szczyciński „Pasja według Świętego Jana”
      Pasja jest płytą zaskakującą. Okładka przywodzi jednoznacznie na myśl typowe oratorium. Nie przypuszczałem oczywiście, wkładając krążek do odtwarzacza, że usłyszę barokową formę. Spodziewałem się, że będzie to dzieło współczesne, ale zanurzone w bardzo konkretnej tradycji. Tymczasem jest to konglomerat.

      MICHAŁ BUCZKOWSKI

      Nie ma się co doszukiwać podobieństw do płyty Stanisława Szczycińskiego sprzed lat Missa de Angelis a.d. 1995 (nie znajdziemy tu również atmosfery piosenek zespołu Mikroklimat, formacji Stanisława Szczycińskiego). To nie takie łączenie stylów. Przede wszystkim mamy tu do czynienia z dość bliską barokowym korzeniom pasją, ale śpiew jakby jest bardziej archaiczny, a harmonie i brzmienia jakby nowocześniejsze.

      Szczyciński z lubością stosuje dysonanse. Połączenie retoryki muzycznej i trudnych współbrzmień kojarzy mi się z melodiami Gesualdo da Venosy. Jednak Pasja jest dużo spokojniejsza niż madrygały XVII-wecznego twórcy. Emocje jakie budzi śmierć Boga musiałyby zostać wykrzyczane tak rozdzierająco, że nie pomieściłaby tego żadna forma muzyczna… trzeba więc szukać innych środków.

      Kompozytor wpadł na pomysł, który sprawia, że dzieło jest szczególne. Zaprosił do śpiewania wokalistów kojarzonych głównie z chorałem. Jeden z najlepszych w Polsce kantorów, Robert Pożarski, wykonuje większość partii. Jego szorstki głos i niespotykane techniki śpiewacze inspirowane m.in. grecką muzyką liturgiczną sprawiają, że nagranie nie brzmi zupełnie oratoryjnie. Album Szczycińskiego to coś pomiędzy proklamowaniem Ewangelii w kościele a utworem przeznaczonym do filharmonii.

      Pasja jest trudnym do opracowania muzycznego tekstem. Podobnie jak Credo zwykle sprawia największe kłopoty komponującym msze, tak tutaj cały przekaz ewangeliczny nie jest łatwy do umuzycznienia. Trudność polega choćby na tym, że św. Jan nie zastosował wielu dialogów, prawie o wszystkim opowiada narrator. Nie ma więc miejsca na popisy chóru czy jakieś duety. Przy założeniu, że pierwszorzędną rolę ma łatwość zrozumienia przez słuchaczy słów, trudno też wspomóc się bogatym instrumentarium.

      Kwintet smyczkowy, Camerata Vistula, nie ma szans pokazać swej wirtuozerii, trudno nawet powiedzieć, żeby towarzyszył głosowi. Poza pięcioma czterogłosowymi pieśniami wplecionymi pomiędzy ewangeliczne fragmenty oraz dwóm partiom instrumentalnym smyczki rzadko grają ciągłą melodię, to raczej pojedyncze dźwięki podkreślające przekaz słowny. Szczególnie przejmująco dynamizują ostrymi pociągnięciami śpiew tłumu.

      Kompozytor znany jest również jako pianista. I nie zapomniał o roli fortepianu w swej najnowszej produkcji. Ale nie tylko zwykłego, ale też elektrycznego fortepianu Fendera. Zaskakująco dobrze sprawdza się ten instrument, podkreśla nowoczesny charakter dzieła. Wprowadza też trochę łagodności, łączy, uspójnia ascetyczne dźwięki, nie wyobrażam sobie, by zastąpić go klawesynem.

      Płyta na pewno jest dobrą pomocą w przeżyciu ostatnich dni Wielkiego Postu – okresu Męki Pańskiej. (Pytanie tylko dlaczego płyta ukazuje się dopiero pod koniec Wielkiego Postu). Może nawet dałoby się kiedyś wykonywać tę Pasję podczas wielkopiątkowej liturgii. To nie tylko zresztą dzieło muzyczne, do płyty dołączony jest fotograficzny mini-album Jacka Eberta ukazujący, że cały nasz materialny świat przesiąknięty jest symbolem krzyża – okienna rama, fragment ogrodzenia, wszystko mówi o największym dramacie, jaki się dokonał na ziemi.
      Michał Buczkowski

Odbyte koncerty – wykonania Pasji wg św. Jana

  • 2008-02-29 premiera Pasji w ramach cyklu Trzy pasje we Wrocławiu
  • 2008-03-02 koncert w ramach IV Halinowskich Dni Muzyki
  • 2008-11-02 koncert w kościele pw św. Anny w Warszawie w ramach VI Festiwalu Polskiej Muzyki Kameralnej
  • 2009-04-05 koncert w kościele pw Matki Bożej Różańcowej w Piasecznie
  • 2009-09-19 koncert w kościele Wniebowstąpienia Pańskiego na warszawskim Ursynowie
  • 2010-03-07 koncert w Benedyktyńskim Instytucie Kultury w Tyńcu
  • 2010-03-21 koncert w podziemiu pokamedulskim kościoła pw bł. E. Detkensa w Warszawie

Czterem ostatnim koncertom towarzyszyła wystawa Krzyże dnia powszedniego autorstwa Jacka Eberta

Recenzje z koncertów

    • Recenzje z koncertu w Halinowie 2 marca 2008 r. 
    Czytaj

     

      • Recenzje z koncertu w Piasecznie 4 kwietnia 2009 r. 
      Czytaj

       

    • Recenzja z koncertu na Ursynowie 19 września 2009 r. 
    • Czytaj

      Słowo po sobocie

      20/09/2009 autor: Beata

      Wpis dedykowany wszystkim uczestnikom wydarzenia, na które wybrałam się wczoraj do Warszawy, a szczególnie Kompozytorowi i Wykonawcom

      Czasem zastanawiałam się, jak to jest, że polskie współczesne utwory chóralne (a i sporo muzyki współczesnej w ogóle) tak często emanują agresją. Przebąkuje się o duchu czasów (biedny Zeitgeist – chłopiec do bicia), „innej” wrażliwości współczesnego człowieka (czytaj: stępionej), dużym tempie życia. Za czasów śpiewania w chórze miewałam poczucie marnowania energii na wielomiesięczne nieraz przygotowywanie utworów, które stawiały wysokie wymagania techniczne i… kryły pustkę duchową za dużą ilością dźwięków. Bo tak można: zakrzyczeć, ogłuszyć, oszołomić tempem i gęstością faktury. I wielu słuchaczy (a bywa, że i wykonawców) jest pod wrażeniem i bez szans, by dowiedzieć się właściwie, skąd to wrażenie. To muzyka walenia obuchem – po duszy i emocjach.

      Wczoraj było zupełnie inaczej. Pasja według Świętego Jana z muzyką Stanisława Szczycińskiego okazała się utworem, w którym jest przede wszystkim Opowieść, a obrane środki techniczne służą wyłącznie jej przekazaniu. To muzyka, która nie operuje krzykiem, lecz intensywnością. Nie próbuje anektować słuchaczy i zmuszać ich do przeżywania, już raczej łagodnie zaprasza do wspólnej wędrówki. I jeśli są w niej łzy, to nie łzy egzaltacji, tylko łzy wypłakane do wewnątrz, takie, które przemieniają – nie tyle służą celebrowaniu bólu, co są zachwytem nad ogromem miłości, której dostępuje człowiek. Szczególnie zagęszczone pod tym względem są czterogłosowe pieśni, „osobisty komentarz Kompozytora, współczesne odniesienie do zdarzeń sprzed 2000 lat”. Właśnie intymność wypowiedzi, ale i śpiew Bornus Consort – szlachetny, świadomy, operujący bogatym rejestrem duchowej skali – spowodowały, że te pieśni poruszyły we mnie najdelikatniejsze i najgłębiej ukryte struny. A śpiew Ewangelisty, Roberta Pożarskiego, to śpiew, o którym aż trudno potem pomyśleć, że był możliwy (zarówno w sensie technicznym i duchowym) i człowiek pyta sam siebie, czy aby naprawdę go słyszał.

      To budujące, że można opowiadać i przeżywać w ten sposób. Wczorajsze wykonanie Pasji według Świętego Jana było jak delikatne uchylanie drzwi do transcendencji, drzwi który każdy człowiek ma w sobie.

      19 IX 2009, g. 13.10
      parafia Wniebowstąpienia Pańskiego na Ursynowie
      Pasja według Świętego Jana
      Kompozytor: Stanisław Szczyciński
      Wykonawcy: Bornus Consort i Camerata Vistula

      Bardzo polecam płytę!

Galeria